To wtedy właśnie trzeba sobie zadawać pytania: Jakim on będzie ojcem? Jaką ona będzie matką? Jak będzie przy naszych charakterach i cechach wyglądał nasz dom? Na czym polega nasza wzajemna atrakcyjność? Co ja wniosę do jej życia, a ona do mojego? Czy właściwie jesteśmy w stanie siebie słuchać dziś i z kolei [to naprawdę trudne dla wyobraźni młodych ludzi, ale ważne i wręcz niezbędne], czy będę w stanie słuchać go [jej] za 20-30 lat? Jeszcze wiele pytań trzeba sobie postawić, nawet jeśli nie będzie można znaleźć odpowiedzi. Ale odpowiedzi musimy dawać uczciwie, co wcale nie jest łatwe, a nawet nie zawsze możliwe, bo przerasta to nasze siły. No, bo jeśli odpowiedź będzie negatywna, to co? A jeśli wyłonią się jedynie duże wątpliwości? Wówczas przyjdzie walczyć ze sobą… Ojciec Meissner cytował kiedyś radę jakiejś starej wiejskiej kobiety, która mawiała do dziewcząt: «Możesz wyjść za niego za mąż, jeśli możesz z nim jeść jedną łyżką i jeśli chciałabyś bardzo, aby twój syn był taki jak on». Rada ta sięga dużo głębiej w przeżycie narzeczeństwa, niż to się często u młodych dzieje. Narzeczeństwo – to oczywiście również próba wierności szeroko pojętej. I do tej sprawy jeszcze wrócimy. Czy można się w narzeczeństwie naprawdę poznać? Zdania są podzielone. Znam takie pary, które zwłaszcza po paru latach wspólnego «chodzenia» w okresie studiów uważały, że się już dobrze znają. A z drugiej stron w tej… «beczce soli» też jest coś z prawdy. Osobiście sądzę, że w tym wstępnym okresie, obojętne, czy będzie on trwał pół roku, czy dwa lata, na ogół naprawdę poznać się nie można. Dlatego narzeczeństwo dłuższe niż kilka lub kilkanaście miesięcy niewiele daje, a może szkodzić. Parę miesięcy natomiast na pewno się przyda.
0 Comments