piątek, 6 grudnia, 2024

Doświadczenie takie, zwłaszcza gdy powtórzy się kilkakrotnie, zostawia niestety patologiczny ślad. Kilkakrotnie odepchnięty powój – nie znając sposobu na umocnienie korzeni i okrzepnięcie łodyg, by o własnych siłach trzymać się w pionie – najczęściej więdnie pod płotem samotny i cherlawy, nie ufając już nikomu i w nic nie wierząc. Ludzie-powoje są smutni, zgorzkniali i nieufni. I po kres swoich dni pławią się w żalu, że tak bardzo chcieli dać z siebie wszystko – nawet nie wiedząc, że głównie chcieli brać, bo przecież nie mają nic do dania z wyjątkiem zaborczości, niepewności i strachu przed odrzuceniem. Związek wzajemnie uzależnionych ludzi, który czasem trwa latami, rodzi w końcu w obojgu partnerach poczucie zmęczenia, eksploatacji i utraty wolności. Przykłady takiego uzależnienia, nazywanego miłością, spotykamy dość często w związkach matek z dziećmi, zwłaszcza samotnych matek z jednym dzieckiem. Genezą tych związków jest pierwotna i naturalna zależność dziecka od matki, która tę zależność nieświadomie wykorzystuje, a jednocześnie znajduje jedyny sens swego życia w umacnianiu zależności dziecka od siebie. Krzywda dotyka obie strony i polega na tym, że kobieta zatraca kompletnie wszystkie, z wyjątkiem macierzyńskich, funkcje życiowe; a dziecko nigdy nie dojrzewa do realizacji innych ról, prócz roli małego dziecka. Rezultatem tego bywa najczęściej poczucie przegranej szansy u obydwu stron. W rodzinach alkoholowych występuje często inny fałszywy model miłości. Słyszymy często od żony lub matki alkoholika:«znoszę to wszystko, bo go kocham». Zależy oczywiście co się znosi – ale nader często znosimy takie rzeczy, jak bicie, gwałt, znęcanie się moralne i fizyczne, szyderstwa, ośmieszanie, okradanie, poniżanie, obrzucanie wyzwiskami, obmowy, oszczerstwa pomówienia i wiele innych przykrości. Ktoś kiedyś powiedział, że od nikogo nie zaznamy takich krzywd, jak od naszych najbliższych. I to jest prawda. Tylko czy znoszenie tych krzywd świadczy o miłości?

0 Comments

Leave a Comment

Kategorie

Odzież

Doświadczenie takie, zwłaszcza gdy powtórzy się kilkakrotnie, zostawia niestety patologiczny ślad. Kilkakrotnie odepchnięty powój – nie znając sposobu na umocnienie korzeni i okrzepnięcie łodyg, by o własnych siłach trzymać się w pionie – najczęściej więdnie pod płotem samotny i cherlawy, nie ufając już nikomu i w nic nie wierząc. Ludzie-powoje są smutni, zgorzkniali i nieufni. I po kres swoich dni pławią się w żalu, że tak bardzo chcieli dać z siebie wszystko – nawet nie wiedząc, że głównie chcieli brać, bo przecież nie mają nic do dania z wyjątkiem zaborczości, niepewności i strachu przed odrzuceniem. Związek wzajemnie uzależnionych ludzi, który czasem trwa latami, rodzi w końcu w obojgu partnerach poczucie zmęczenia, eksploatacji i utraty wolności. Przykłady takiego uzależnienia, nazywanego miłością, spotykamy dość często w związkach matek z dziećmi, zwłaszcza samotnych matek z jednym dzieckiem. Genezą tych związków jest pierwotna i naturalna zależność dziecka od matki, która tę zależność nieświadomie wykorzystuje, a jednocześnie znajduje jedyny sens swego życia w umacnianiu zależności dziecka od siebie. Krzywda dotyka obie strony i polega na tym, że kobieta zatraca kompletnie wszystkie, z wyjątkiem macierzyńskich, funkcje życiowe; a dziecko nigdy nie dojrzewa do realizacji innych ról, prócz roli małego dziecka. Rezultatem tego bywa najczęściej poczucie przegranej szansy u obydwu stron. W rodzinach alkoholowych występuje często inny fałszywy model miłości. Słyszymy często od żony lub matki alkoholika:«znoszę to wszystko, bo go kocham». Zależy oczywiście co się znosi – ale nader często znosimy takie rzeczy, jak bicie, gwałt, znęcanie się moralne i fizyczne, szyderstwa, ośmieszanie, okradanie, poniżanie, obrzucanie wyzwiskami, obmowy, oszczerstwa pomówienia i wiele innych przykrości. Ktoś kiedyś powiedział, że od nikogo nie zaznamy takich krzywd, jak od naszych najbliższych. I to jest prawda. Tylko czy znoszenie tych krzywd świadczy o miłości?

0 Comments

Leave a Comment