Od przejrzenia w myśli swoich krewnych i znajomych mieszkających w pobliżu. Może ktoś z nich ma grypę – to żadne nieszczęście, ale na kilka dni kataklizm, gdy nie ma się kto zająć domem. Może ktoś z nich jest stary i bardzo ucieszyłaby go wizyta i kwiaty, których dawno już nie dostał. Może wśród nich jest dziecko, któremu nie ma kto czytać głośno i którego nikt nie zabiera do teatru lalek? Może jest wśród nich kobieta ani stara, ani chora, a przeciwnie – sprawna i dzielna, i bardzo już tą dzielnością zmęczona, bo nikomu nie przychodzi do głowy, żeby jej w czymś ulżyć lub zaproponować wypoczynek. A może jest ktoś po prostu smutny? Jeśli nikt z rodziny nie mieszka w pobliżu, można pomyśleć o bardziej oddalonych. Czy nikt z nich nie czuje się opuszczony? Może czyjeś dzieci wyemigrowały, może ktoś stracił bliską osobę i warto by napisać do niego list, wysłać paczkę, zaprosić na święta, odwiedzić? Kiedy skończymy listą krewniaków, możemy się zabrać do sąsiadów. Może ktoś w pobliżu jest chory i samotny? Może ktoś ucieszyłby się z przeczytanych czasopism, które trudno dostać? Może któregoś dziecka podejrzanie długo nikt nie woła z podwórka? Może małżeństwo, które nigdy nie może wyjść razem, bo nie ma z kim zostawić dzieci, byłoby uszczęśliwione, gdyby sąsiadka przyszła do nich raz w tygodniu? Może w bloku mieszka ktoś, kto w ogóle nie może opuszczać mieszkania? Warto też bacznie przyjrzeć się dzieciom bawiącym się przed oknami. Jeśli któreś często ma smutną buzię, dobrze byłoby z nim porozmawiać i dowiedzieć się, w czym rzecz. Różne niespodziewane rzeczy można dostrzec całkiem blisko. Jeśli jednak naprawdę mamy to szczęście, że wszyscy nasi krewni i sąsiedzi żyją w kwitnącym zdrowiu i radości, możemy się odważyć na bardziej niebezpieczne wypady. Niebezpieczne, bo bardziej zobowiązujące. W książce telefonicznej można znaleźć adresy różnych domów, na przykład domów opieki społecznej. Można tam pójść i zapytać, kogo z mieszkańców nikt nie odwiedza. Są też zakłady dla dzieci specjalnej troski, na które nikt nie chce patrzeć, i smutne domy rencistów, a wszędzie ludzie potrzebujący.
0 Comments