Poznać się naprawdę można tylko w poważnych życiowych próbach, wtedy dopiero odpadają pozy i pozory. Poznajemy się w biedzie. Ale oczywiście taką próbą będzie też małżeńska codzienność, będzie nią pierwsze dziecko. Nie ma zresztą obawy, małżeństwo nam prób nie poskąpi; narzeczeństwo natomiast ich raczej nie daje. Można natomiast i należy w wysokim stopniu przyswoić sobie w okresie narzeczeńskim ważną i cenną sztukę sprzeczania się i gniewania na siebie. Oto co piszą o tym protestancki misjonarz ks. Trobisch i jego żona w swym słynnym zbiorze korespondencji z młodą afrykańską parą na tematy małżeńskie, wydanym już dziś w kilkudziesięciu językach pod tytułem: Kochałem młodą dziewczynę-. «Wahałem się zazwyczaj udzielać ślubu młodej parze, która do czasu zawarcia małżeństwa nie posprzeczała się. Nie chodzi o to, abyście się tylko ze sobą posprzeczali, ale żebyście potrafili potem się ze sobą pojednać. Tej sztuki można i trzeba nauczyć się jeszcze przed małżeństwem. I tak długo, dopóki będziecie mogli sobie wzajemnie przebaczać, nie potrzebujecie się o wasze małżeństwo obawiać. Natomiast jeśli ktoś nie potrafi znaleźć pierwszy słowa po sprzeczce, nie powinien się w ogóle żenić. Nie powinien się żenić także ten, kto nie ma poczucia humoru. Dobrze jest bowiem, kiedy podczas sprzeczki narzeczeni potrafią się też serdecznie pośmiać sami z siebie». Te rady, pisane dla czarnej młodzieży, mają pełne zastosowanie także i dla Polaków, tylko że nam trudniej chyba przychodzi śmiać się z siebie niż Afrykańczykom. Pozostaje wreszcie do omówienia delikatna sprawa współżycia fizycznego przed małżeństwem. Odrzucamy rzecz jasna stosunki seksualne bez miłości i odpowiedzialności za drugiego człowieka i za siebie, w tym również stosunki sprzeczne z uczciwością małżeńską. Ale jeśli dwoje ludzi szczerze i uczciwie się kocha? Jeśli zdecydowali się już żyć z sobą zawsze? Pomińmy w tej chwili wymogi obyczajowe czy rygory prawa w ogóle, a w szczególności prawa religijnego. Tym dwojgu jest ze sobą dobrze, pragną uczuciowego i fizycznego zjednoczenia. Są przy tym młodzi, z natury rzeczy mniej zdyscyplinowani, a ich dynamizm uczuciowy i energie fizyczne są dużo większe i żywsze niż u ludzi dojrzałych.
0 Comments